Ibis Styles Bielsko – Biała – jak u Barei

Przydzielony został pokój na siódmym piętrze, który wg zapewnień obsługi jest świeżo po remoncie, więc dziarskim krokiem udaliśmy się do niego. Pierwsze wrażenie, jak najbardziej pozytywne. Mały, skromny, ładny pokój z lekko przybrudzonymi ścianami, do tego odświeżona przyjemna malutka łazienka, ale diabeł tkwi w szczegółach. Podnosząc głowę w łazience ujrzymy pęknięty kaseton. Natomiast w pokoju chcąc schylić się do nocnej szafki zauważymy, że coś jest nie tak. Zostało z niej wyjęte radio, a boki nie zostały wyszlifowane. Ogólnie szafka wyglądała, jakby czekała na wyrzucenie. Podchodząc do krzesła zauważyłem kilka plam na wykładzinie, prawdopodobnie od farby i odklejającą się tapetę. Chciałem również sprawdzić menu, które okazało się także brudne… Gdyby doba w takich warunkach kosztowała conajmniej połowę jak nie 2/3 mniej tego co zapłaciłem to byłoby to do zaakceptowania. Co na to wszystko hotel? O tym za chwilę. Warto również zaznaczyć, że w pokoju nie ma lodówki czy też zestawu do herbaty i kawy, ale to nam rekompensuje dostępny 24h express w lobby.
![]() |
Po rozpakowaniu udaliśmy się do restauracji na kolację. Wybór padł standardowo na burgery, które były smaczne, trochę małe, ale warte zamówienia. Na drugi dzień również je zamówiliśmy, niestety tym razem było gorzej, a to za sprawą wysmażenia mięsa, które w środku było surowe, a na zewnątrz mocno wysmażone. Nie wiem czy to kwestia umiejętności różnych kucharzy czy też kawałków mięsa, ale jedzenie kotleta w pół tatara nie jest najprzyjemniejsze.
![]() |
Dodaj komentarz